Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/171

Ta strona została przepisana.

moja. Nagle zaświtała w moim zaćmionym wypadkami umyśle właściwa prawda. Zauważyłem, że nie ukradziono mi niczego wartościowego, prócz srebra, natomiast w mieszkaniu panował nieład nie do opisania. Zwróciłem się do portjera, który przyszedł za mną na górę.
— Postaraj się pan jakimkolwiek sposobem, aby ten bałwan policjant zniknął stąd jak najprędzej — szepnąłem. — Sam udam się do Scotland Yard. Powiedz pan żonie, aby uporządkowała moje mieszkanie przez czas mojej nieobecności i postaraj się pan, aby naprawiono zamek mieszkania, jeszcze zanim wrócę. W tej chwili odchodzę.
Tak też uczyniłem, lecz nie pojechałem na policję. Jak się czytelnik domyśli, dałem szoferowi adres Ralfa. On sam otworzył mi drzwi. Wyglądał nader wesoło, świeżo i rzeźko. Trudno określić słowami, jaki był czarujący: w wytwornem sportowem ubraniu, roześmiany, pogodny, podobny do tego marcowego wiosennego dnia, jak jego brat rodzony.
— Co u licha wpadło ci na myśl, aby wypróbować twojej sztuki na mojem mieszkaniu? — zapytałem, będąc już w pokoju.
— Było to jedynie możliwe wyjście z naszej sytuacji — odparł, częstując mnie papierosem. — Gdy tylko znalazłem się na ulicy, wpadłem na ten pomysł i niezwłocznie go zrealizowałem.
— Wiesz Ralfie, że ciągle jeszcze trudno mi sobie to uprzytomnić.
— Zastanów się nad tem, Bunny: kto mógł mieć w tem interes, aby usunąć telefonicznie kawalera z jego mieszkania i to w nocnej porze?
— A właśnie ten telefon od ciebie był jedynym słabym punktem naszego tłumaczenia.
— Powiedziałem ci przecież Bunny, że myśl ta