Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/187

Ta strona została przepisana.

łem mego przyjaciela przez pomyłkę w głowę. Widziałem resztki zaschniętej krwi, odznaczającej się rdzawemi plamami na stali i nie mogłem na ten widok opanować przerażenia. Gdy nasz przewodnik spostrzegł moje wzruszenie, z zapałem opowiedział nam związaną z bronią historję w charakterystycznie niejasny sposób.
Pamiętny ten wypadek był przypadkowo znany w sądzie w Old Bayley i przyczynił się do tego, że zasądzono mnie stosunkowo bardzo łagodnie. Słysząc jednak stek nieprawdopodobieństw i niejasności w opowiadaniu młodego urzędnika, z trudnością hamowałem oburzenie i ochotę prostowania pomyłek i blagi. Byłbym się doszczętnie zasypał, gdyby nie Ralf, który przemocą skierował moją uwagę na jedną ze swoich fotografij, przedstawiającą go w mundurku studenckim. Druga fotografja ukazywała młodego, wesołego Ralfa, w białym, flanelowym kostjumie sportowym na placu krokietowym. Wygląd jego przypominał mi zamierzchłe czasy wspólnych wypraw i wspólnych niebezpieczeństw. W oczach widniała butna nonszalancja, w ustach tkwił ulubiony Sulliwan. Przypominam sobie, że swego czasu posiadałem kopję tej fotografji.
— Nikt nie mógłby uwierzyć, patrząc w to szczere, otwarte oblicze, że był to jeden z najniebezpieczniejszych włamywaczy — dodał w tonie objaśnienia młody policjant. A panowie, — czyż nie jesteście tego samego zdania? Nic dziwnego, że wówczas nikt nie miał wyobrażenia o tem, jakie podwójne życie ten człowiek prowadził.
Mówiąc to, młodzieniec patrzał swojemi wodnistemi oczami, pełnemi naiwnej nienawiści, wprost w twarz Ralfa. Nagle poczułem gorączkową chęć pochwalenia się przed naszym przewodnikiem także mojemi bohaterskiemi czynami.