Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/189

Ta strona została przepisana.

mógłbym dowiedzieć się, co panowie w tej skrzyni obecnie przechowujecie?
— Stoi zupełnie pusta.
— Sądziłem, że macie tutaj jeszcze więcej pamiątek po Ralfie? Przypominam sobie, jak przez sen, że głośną była wówczas historja o jakimś specjalnym fortelu Ralfa, zapomocą którego wchodził i wychodził ze skrzyni, nie podnosząc zupełnie wieka.
— Aha, zapewne ma pan na myśli otwór wycięty w wieku, przez który Ralf wystawiał głowę, ilekroć chronił się w swojej skrzyni? — rzekł młody komisarz, przyczem zdjął ze skrzyni kilka drobniejszych przedmiotów i podniósł ostrzem scyzoryka tak dobrze mu znaną klapę.
— Ach, to tylko rodzaj okienka! — zawołał Ralf, udając po mistrzowsku zdziwienie.
— Jakże to, a czego się pan spodziewał? — zapytał młodzieniec, opuszczając wieko, przyczem miał minę, jak gdyby żałował, że trudził się wogóle, profanując arcydzieło pomysłowości Ralfa.
— Spodziewałem się, że sławny Ralf miał w tej skrzyni prawdziwe drzwiczki, któremi mógł wchodzić i wychodzić. — rzekł Ralf z tak szelmowską miną, że musiałem się odwrócić, aby ukryć uśmiech, od którego nie mogłem się powstrzymać. Był to zresztą ostatni mój uśmiech tego fatalnego dnia.
Podczas naszej rozmowy wszedł przez frontowe drzwi detektyw, którego godność można było poznać nawet z daleka. Znajdował się w towarzystwie dwóch zwiedzających panów. Jeden tylko straszny i decydujący moment wystarczył mu, aby przeszyć nas swym stalowym wzrokiem. Mimowoli uczułem dreszcz grozy i byłem zadowolony, gdy odezwanie się naszego żółtodzióba przerwało niesamo-