Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/193

Ta strona została przepisana.

każdą oglądałem się za Ralfem, czy przypadkowo nie dojrzę go w pobliżu. Wmawiałem sobie, że odszukam go wkrótce na którymś z dworców kolejowych i wszystkie obszedłem, lecz przekonałem się, że moje poszukiwania są daremne. Wreszcie przeszedłem przez most i na dworcu kolejowym Waterloo wsiadłem do pociągu, jadącego do Teddington. Wprawdzie skróciłem w ten sposób podróż, lecz zmuszony byłem przebijać się przez gęstą mgłę piechotą aż do Ham Common. Kolację spożyłem samotnie; Ralfa jeszcze nie było w domu. Minęły już czetery godziny, odkąd ulotnił się bez wieści i to właśnie w tym nieszczęsnym obwodzie Scotland Yardu. Gdzież mógł obecnie przebywać? Nasza gospodyni łamała bezradnie ręce, szarpana najgorszemi przeczuciami, zwłaszcza, że przygotowała kolację ze samych przysmaków jej ulubieńca.
Północ nadeszła, lecz o Ralfie ciągle jeszcze nie było wiadomości. Starałem się uspokoić naszą gospodynię, zmyślając bajeczkę, że Ralf poszedł prawdopodobnie do teatru, o czem sobie dopiero teraz przypomniałem; nie jestem tego jednak zupełnie pewny i wolę poczekać w jadalni aż do jego powrotu. Wymówka ta uspokoiła nieco poczciwą staruszkę. Udała się wreszcie na spoczynek, nie omieszkawszy poprzednio przynieść talerze z kanapkami, aby jej ulubieńcowi przypadkiem głód nie dał się we znaki.
Postanowiłem przepędzić noc w fotelu. O normalnym spoczynku w łóżku ani mowy być nie mogło, tak byłem zdenerwowany. Miałem uczucie, jak gdybym słyszał wyraźnie głos przyjaźni i obowiązku, który nakazywał mi udać się na poszukiwanie Ralfa. Gdzie jednak miałem go szukać? Znałem tylko jedno takie miejsce, lecz iść tam znaczyło skazać się temsamem na pewną i nieuchronną zgubę, nie mając