Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/196

Ta strona została przepisana.

budynki policji, lecz inne jeszcze pobudki, których nie mogłem i nie chciałem ci wyjaśnić.
— Nie pragnę wcale dowiedzieć się, dlaczego musiałeś odwiedzić Scotland Yard — zawołałem. — Chciałem tylko nareszcie dowiedzieć się, dlaczego tam pozostałeś, dlaczego wyszłeś i wróciłeś. Sądziłem, że cię ujęto i że wydostałeś się podstępem z rąk policji. Powiedz, jakżeż to było właściwie?
Ralf pokiwał głową z uśmiechem.
— Nie, Bunny, to ja sam przedłużyłem dobrowolnie moją wizytę w gmachu Scotland Yardu. Złożyło się na to nazbyt wiele przyczyn, abym ci zdołał wszystkie objaśnić na prędce. Były to zresztą przyczyny zupełnie namacalne, jak możesz się przekonać. Wystarczy jedynie, abyś się tylko obejrzał, a sam zobaczysz, jak się sprawa przedstawia.
Momentalnie odwróciłem się i oto ku memu zdumieniu ujrzałem na stole prócz kanapek, troskliwie przygotowanych dla Ralfa przez naszą gospodynię cały zbiór pamiątek Ralfa, które poprzedniego dnia oglądaliśmy w „Czarnem Muzeum Okropności“ w Scotland Yardzie. Nie brakło ani rewolweru, ani splamionego krwią boksera, świdrów, dłut i sztab żelaznych, butelki z oliwą, woreczka z aksamitu, drabinki sznurowej, wydrążonej laski, a nawet gilzy na patrony, w której znajdowała się niegdyś słynna perła, podarunek jednego monarchy dla drugiego.
— Jaka szkoda, że nie byłeś obecny, gdy zbierałem moje trofea, aby umieścić je w kieszeniach mojej zarzutki! Był to widok znacznie pocieszniejszy i zabawniejszy, aniżeli ten, który ja zostawiłem po powrocie do domu. Przyznam się, że zdziwił mnie twój sen, podczas gdy ja narażałem się tam na niebezpieczeństwo. Ja nie mógłbym zasnąć w tym wypadku ani na chwilę.