Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/200

Ta strona została przepisana.

cenia ci identycznym dowodem życzliwości. Wprawdzie obecnie przyznaję, że kluczyk od twego mieszkania wykradłem pewnego pięknego dnia z twojej kieszeni i w ten sposób miałem do twego pokoju wstęp o każdej porze. Zapewniam cię jednakowoż, że jeżeli zdarzyło się kiedyś, iż nie czułem się dobrze w twojem towarzystwie, to zapewne nerwy moje były w stanie takiego napięcia, że unikanie wzajemne było jedynie z korzyścią dla ciebie. A nawet nie sądzę, aby zdarzyło się to częściej, aniżeli raz lub dwa razy. Spodziewam się, że mi to wybaczysz po tylu latach przyjaźni, która nas łączyła.
— Tak jest, to mogę ci wybaczyć, Ralfie, lecz tamtej sprawy wprowadzenia mnie w błąd w muzeum nigdy! — odparłem rozgoryczony.
— Dlaczego, Bunny? Zapewniam cię, że na czyn ten zdecydowałem się w ostatniej chwili i nawet wówczas, gdy zadawałem mu wszystkie te pytania, nie wiedziałem sam, czy postąpię tak, jak postąpiłem. Na decyzję moją wpłynęła w pierwszym rządzie niezaradność naszego przewodnika. Szkoda było nie wykorzystać tak doskonałej okazji.
— I pomyśleć, żeśmy cię obaj nawet nie słyszeli! — zawołałem z takim podziwem, że sam siebie byłem oburzony za ten dowód uwielbienia dla mojego przyjaciela. — Ale i tak zawiodła cię twoja przesadna przezorność nawet wobec twego najlepszego przyjaciela.
— Dlaczego, Bunny?
— Z tej prostej przyczyny, że zdradzi nas bilet wstępu, wydany na nasze nazwisko — odparłem z mimowolnym tryumfem.
— Jakto, czyżby ci go odebrali?
— To nie, ale sam słyszałeś, że wydaje się bardzo niewiele tych kart.