Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/201

Ta strona została przepisana.

— Tak jest, to prawda. Czasem przemijają całe tygodnie, a nie zjawia się ani jeden ciekawy, któryby zechciał zwiedzić muzeum okropności. Ja sam poinformowałem się dokładnie o tych wszystkich szczegółach i nie uczyniłem ani kroku bez dokładnego zastanowienia. Widzisz przecież, Bunny, że jeżeli szczęście będzie nam choć odrobinę sprzyjało, to minie dwa do trzech tygodni, zanim strata pamiątek po mnie zostanie odkryta.
Zacząłem pojmować całą sprawę.
— A pozatem przyznaj sam, dlaczego mają właśnie nas posądzać o ten rabunek? Po prostu oddaliłem się nieco wcześniej od ciebie, nic pozatem. A ty znalazłeś się bez zarzutu, zauważywszy moje zniknięcie. Nie powiedziałeś ani o jedno słowo za wiele lub za mało, jak gdybyśmy całą sprawę ukartowali wspólnie aż do najdrobniejszego szczegółu. Miałem do ciebie zupełne zaufanie, którego stanowczo nie zawiodłeś. Jedynie smutną okolicznością w tej całej sprawie jest to, że konstantuję, iż to ty do mnie nie masz zaufania. Wyobrażasz sobie zatem, że mogłem pozostawić teren mojego ostatniego włamania w takim stanie, aby każdy człowiek, który przestąpi progi muzeum, mógł poznać, że włamanie zostało dokonane?
Zaprzeczyłem energicznie tego rodzaju przypuszczeniom, jakkolwiek w gruncie rzeczy dopiero w trakcie naszej rozmowy uprzytomniłem sobie nonsens moich podejrzeń.
— A pozatem czy zapomniałeś o suknie, które zakrywało te przedmioty i tuszowało stan rzeczy? Czy nie rozumiesz tego, że znajdowała się tam moc przedmiotów, w zasadzie nie różniących się tak bardzo od siebie, aby nie można było jednych zastąpić drugiemi? Nie obawiaj się, dokonałem wyboru jak najstaranniej i zastąpiłem pamiątki po mnie przed-