Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/26

Ta strona została przepisana.

tam znajomych i dałbym się namówić do wzięcia udziału w zabawie, gdyby nie troska o ciebie, mój drogi Bunny.
— Nie przeczę, że to może być prawdopodobne, abyś ty zdolny był do narażania się specjalnie w celu wydostania mnie z tej matni — odparłem. — Ale okłamać mnie i zapomocą tych kłamstw zwabić mnie właśnie do tego domu, — nie, to nawet ciebie jest niegodne, mój Ralfie, to też nigdy w życiu nie przebaczę ci tego!
Raffles ujął mnie znowu pod ramię. Znajdowaliśmy się znowu w pobliżu bramy, wiodącej do High-street, a mnie było nazbyt ciężko na sercu, aby zrezygnować z jego chęci pogodzenia się, do którego nie zamierzałem dać mu ponownie sposobności.
— Słuchaj Bunny, tak prawdą a Bogiem nie ja cię tutaj zwabiłem. Przeciwnie, przyznasz, że czyniłem wszystko możliwe, aby cię powstrzymać, lecz niestety, nie chciałeś mnie słuchać!
— Ale gdybyś mi wyznał szczerą prawdę, jak sprawy przedstawiają się istotnie, byłbym cię napewne posłuchał — odrzekłem.
— Pocóż jednak mówimy jeszcze o tem? Tobie łatwo wplątać mnie w kolizję, gdy sam dałeś dęba! Cóż ciebie to obchodzi, co się ze mną stanie! — mówiłem, przecząc w rozgoryczeniu samemu sobie.
— Chyba dałem dowód, że mnie to obchodzi, skoro się po ciebie wróciłem! — odparł Rallf z wyrzutem w głosie.
— Mogłeś sobie zaoszczędzić tego trudu! Nieszczęście już się stało... Raffles — na Boga — czy naprawdę nie wiesz, kim była ta kobieta?!
Rozpaczliwie chwyciłem go za rękę.
— Naturalnie, odgadłem to — odparł ze smutną powagą, która dostatecznie zdradzała, jak się na to zapatrywał.