Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/34

Ta strona została przepisana.

specjaliści, którzy potrafią obrócić klucz w zamku od zewnątrz, co mnie osobiście nigdy się jeszcze nie udało.
— Czy może znowu zagraża ci słynny Crawshay? — zapytałem, nie zdejmując kapelusza.
Ralf spojrzał na mnie wzrokiem, w którym czaił się uśmiech sfinksa, pozornie niewinny i bez znaczenia, lecz w istocie zagadkowy i głęboki. Jak błyskawica przeszła mi myśl przez głowę, że nasz najniebezpieczniejszy rywal, zawistny mistrz dawnej szkoły naszego cechu, musiał znowu złożyć Rafflesowi swoją wizytę.
— Należy się tego spodziewać — odparł Ralf spokojnie. — W każdym razie człowiek ów nie pokazał mi się na oczy od tego pamiętnego dnia, kiedy na własne oczy widziałem go wyskakującego z tego oto okna, zaś on pozostawil mnie pozornie martwego w tym pokoju. Przez pewien czas wmawiałem w siebie, że wróg siedzi bezpiecznie i spokojnie pod kluczem.
— O, toś zapomniał, z kim masz do czynienia. Stary Crawshay jest to za sprytny i kuty na cztery nogi. Mojem zdaniem należy mu się zupełnie słusznie tytuł króla włamywaczy; jest on nieprześcigniony w swoim zawodzie.
— Rzeczywiście? — zapytał mnie Ralf lodowatym tonem, zatapiając w moich oczach chłodny wzrok człowieka nieugiętego. — Jeżeli istotnie masz o nim takie wyobrażenie, postaraj się umieć trzymać zdala od siebie tego rodzaju monarchów w czasie mojej nieobecności.
— Ależ powiedz nareszcie, gdzie się wybierasz? — zapytałem, wieszając zarzutkę i kapelusz na zdobytem z trudem wieszadle, poczem nalałem sobie wina do drogocennego kielicha w stylu renesansowym, który stanowił perłę zbiorów Ralfa. — Gdzie wy-