Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/40

Ta strona została przepisana.

właściwą sobie bezwzględnością wyzyskiwał, lecz i równie hojnie nagradzał. Nasz stosunek do tego poczciwca był umiarkowanie i taktownie poufały.
— Niema go! — zawołałem zdumiony. — Ależ dokąd mógł się udać!
— Do Szkocji.
— Teraz!
— Nie, wczoraj w nocy, pięć minut przed dwunastą.
— Wczoraj w nocy! A ja sądziłem, że mr. Raffles ma na myśli pociąg, odchodzący 11.50 przed południem!
— Widocznie mr. Raffles domyślił się tego, widząc, że pana niema, ponieważ kazał mi powiedzieć panu, że wieczorny pociąg o tej porze wogóle nie istnieje.
Byłem wściekły na swoją głupotę i na twardą bezwzględność Ralfa. Gdyby nie jego brutalne zachowanie się wczorajsze i wyraźna chęć pozbycia się mnie, a także moja bezmyślność, byłoby nie doszło do tego wszystkiego. Z kwaśną miną zapytałem gospodarza:
— Ma mi pan może jeszcze coś do powiedzenia?
— Owszem, co się tyczy skrzyni. Mr. Raffles polecił mi powiedzieć panu, aby pan był łaskaw przechować skrzynię w czasie jego nieobecności u siebie. Zamówiłem już nawet tragarza, który pomoże naszemu człowiekowi przenieść skrzynię na dorożkę. Jest wprawdzie djablo ciężka, jak miałem sposobność się przekonać, lecz myślę, że dadzą sobie we dwóch radę, skoro ja z panem Rafflesem unieśliśmy ją bez większych trudności.
Przyznam się, że mnie niepokoił nietyle ciężar tego przeklętego pudła, ile raczej jego ogrom. Jadąc przez ulice Londynu kryłem się, jak się tylko dało, w głębi pojazdu, lecz i tak trudno byłoby mi wy-