Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/41

Ta strona została przepisana.

przeć się łączności ze skrzynią, widoczną dla każdego. W mojej przedenerwowanej wyobraźni wyimaginowałem sobie, że potworna trumna ma ściany ze szkła a każdy przechodzeń widzi jej zawartość. Zdarzyło się, że służbisty policjant zatrzymał w chwili naszego zbliżenia się ruch uliczny z powodu natłoku pojazdów, a ja w mojej manji prześladowczej byłem święcie przekonany, że akcja jego dotyczy wyłącznie mnie. Mali chłopcy krzyczeli swawolnie na nasz widok, zwyczajem uliczników; przysiągłbym na to, ocierając kroplisty pot z czoła, że wołają: „Łapać złodzieja!“ Ale skończmy już z opisem tej najnieprzyjemniejszej przejażdżki, jaka kiedykolwiek przypadła mi w udziale. Horresco referens.
W banku udało się wszystko doskonale, dzięki przewidującemu sprytowi Ralfa i jego hojności. Wynagrodziłem po królewsku szofera, nie skąpiłem napiwku także służącemu w liberji, stojącemu przed bankiem do dyspozycji klientów, omal że nie obsypałem złotem wesołego urzędniczynę, który dodawał mi odwagi, opowiadając o zwycięstwach drużyny hockeyowej w Liwerpoolu. Gdy natomiast zapewnił mnie, że banki nie dają pokwitowania odbioru depozytów, mina moja zrzedła, że wyglądało, jakoby zawartość skrzyni stanowiła cały mój majątek, który obecnie postawiłem na jedną kartę.
Właściwie mógłbym resztę dni w czasie nieobecności Ralfa przeżyć wygodnie i wesoło, zwłaszcza, że pozbyłem się moralnie i fizycznie gniotącego ciężaru skrzyni, gdyby nie dziwny list, który otrzymałem pewnego wieczoru i to — od Ralfa. Przyjaciel mój należał do tego typu ludzi, którzy często depeszują, lecz nie znoszą pisania listów. Od czasu jednak, o ile zaszło coś ważnego zwykł Ralf porozumiewać się ze mną listownie, posyłając zaledwie kilka słów przez człowieka zaufanego, Lecz ten list, pi-