Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/43

Ta strona została przepisana.

ny z Crawshayem, lecz wkrótce odrzuciłem ten domysł; były to typy wręcz przeciwne.
Aby ktokolwiek mógł dobrać się do tej przeklętej skrzyni i w jakiś zagadkowy sposób wywieść ją z banku, było niemożliwością, a jednak i nad tą ewentualnością zastanawiałem się godzinami. Zawsze starałem się spełniać jak najsumienniej poruczone mi przez Ralfa obowiązki, podobnie jak on nigdy nie uchylał się przed obowiązkami wobec mnie i od początku naszej przyjaźni poczuwał się do ich spełniania. Zbyteczną byłoby rzeczą tłumaczyć, dlaczego nie miałem ochoty osobiście pilnować tej obrzydliwej skrzyni, a jednak w obecnym moim nastroju już i na to byłbym przystał. Wszak Ralf narażał się dla mnie na większe niebezpieczeństwa, więc łatwo zrozumieć, że z ochotą pragnąłem mu pokazać, iż może na mnie liczyć w każdej okoliczności.
W mojej duchowej rozterce sięgnąłem po środek, który dotychczas okazywał się niezawodny, ilekroć wyczerpywała się moja pomysłowość i energja. Po skromnym posiłku udałem się do łaźni parowej. Mojem zdaniem niema innego sposobu, któryby tak znakomicie przyczyniał się do oczyszczenia ducha i ciała, tak skutecznie zaostrzał zdolność myślenia i wyrokowania. Nawet Ralf, który nigdy nie był zmuszony sięgać po sztuczne środki uspakajające, utrzymywał, że jeżeli już wszystko zawiedzie, to kąpiel parowa daje oprócz zadowolenia fizycznego, także poniekąd dziwnie błogi spokój moralny.
Na mnie zaczynał działać czar parówki już w chwili przestąpienia progów kabiny, natychmiast po odłożeniu garderoby. Ciche, przytłumione kroki kąpiących się, szum łagodny wodotrysków, zarumienione postacie, cała ta czysta, ciepła atmosfera działała jak balsam na zbolałe nerwy. A właśnie w chwili największego zadowolenia, w najgorętszej kabinie