Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/60

Ta strona została przepisana.

łem się na czas krytyczny do umeblowanego mieszkania, i to teraz w lecie, kiedy każdy opuszcza miasto i nikomu nie wpadłoby na myśl wynająć mieszkanie w murach miejskich. Nawet moi sąsiedzi nie wiedzą, że obok nich mieszkam, choć coprawda, większość z nich wyjechała. Nie trzymam naturalnie służby, lecz sam wszystko załatwiam, a przyznam ci się, że bawi mnie to nadzwyczajnie. Poprostu mam wrażenie, że przebywam sam na odludnej wyspie. Staram się ograniczyć moje czynności do minimum, ot, poprostu chciałbym raz wypocząć co się zowie. Już od lat nie studjowałem tak poważnej lektury, jak obecnie. To doprawdy paradna historja Bunny! Mianowicie człowiek, którego mieszkanie zająłem samowolnie, to ni mniej, ni więcej tylko naczelny dyrektor państwowego więzienia, a jego bibljoteka jest istną skarbnicą dzieł naukowych na temat kryminalistyki. Wierzaj mi, że jest to bardzo zabawne studjum, przyglądać się swobodnie osobowości tego dygnitarza i widzieć ją tak, jak sobie inni tylko wmawiają, że ją widzą.
— Przypuszczam jednak, że nie zaniedbujesz swoich codziennych spacerów? — zapytałem, widząc, że Ralf prowadzi mnie krokiem sprężystym, który nic nie stracił ze swej elastyczności.
— Nie brak mi ruchu i to w takiej ilości, że jeszcze nigdy w życiu nie miałem go tak wiele — odparł Ralf — i zaraz cię objaśnię, na czem ten ruch polega. Jest to także jedna z przyczyn, dlaczego wdałem się w tę skomplikowaną historję. Mianowicie ćwiczę się w najoryginalniejszym ze sportów, w bieganiu za taksówkami. Tak jest, Bunny, gdy tylko się zciemnia, staję na dworcu kolejowym na czatach, obserwuję bacznie przyjezdnych, wsiadających do dorożek i ofiaruję się, że pakunki, które się nie zmieszczą, zaniosę pod wskazanym adresem i będą na miejscu