Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/70

Ta strona została przepisana.

skiwał kusząc rząd pozłacanych szyjek flaszek z szampanem. Podniosłem w górę cylinder ze świecą.
— Mumm! I to stary, kilkunastoletni mumm! — szepnął Ralf z ukontentowaniem. — Wprawdzie, jak, ci wiadomo, nie należę do zwolenników kieliszka, lecz mam uznanie dla każdego dobrego towaru i spodziewam się, że i ty ocenisz trunek, który będziesz miał zaszczyt i przyjemność pić. Jest to ostatnia butelka z tego rocznika i nie sądzę, abyśmy mogli zwrócić właścicielowi tę stratę. To też zastanówmy się nad tem Bunny, czy to nie zwyczajne świństwo, co chcemy popełnić, wbrew wszelkim uczuciom sprawiedliwości i raz powziętym zamiarom. Na naszą korzyść przemawia jednakt fakt, że szkoda takiego boskiego trunku dla tego starego skąpca, który nawet nie uznaje za stosowne uraczyć się nim i chowa go zazdrośnie w piwnicy. Chodź, Bunny, prowadź i oświeć drogę. Zaprawdę gra warta świeczki w całem tego słowa znaczeniu!
Tak więc szampanem uczciliśmy pierwszy wieczór spędzony w willi zacnego dyrektora więzień państwowych. Spałem w następstwie tego tak dobrze, jak mi się to już dawno nie zdarzyło. Było to jednak dziwne uczucie słyszeć dzwoniącego do bram innych domów mleczarza i listonosza. Widziałem budzące się życie dnia we wszystkich domach okolicznych, mycie, zamiatanie, czyszczenie, tylko w naszym domu panowała martwa cisza. Ralf widocznie już od kilku godzin był na nogach. Zwiedzając pokoje przekonałem się, że były już wietrzone. Było to najwidoczniej dzieło Ralfa, lecz jak on zdołał tego dokonać, Bóg raczy wiedzieć. Z kuchni doleciało moich uszu apetyczne skwierczenie i smażene, a mnie ślinka przyszła do ust.
Wątpię, czy jakiekolwiek pióro zdołałoby opisać dokładnie wrażenia i drobne, pozornie bez znaczenia