Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/73

Ta strona została przepisana.

ni domu i dokonałem wyboru odpowiedniej dla moich planów toalety.
Jestem blondynem i zazwyczaj noszę włosy dosyć długie. Za pomocą rurek mrs. Crutchley udało mi się skręcić je w piękne loki. Wielki, czarny kapelusz z białemi kwiatami dopełnił stroju. Wprawdzie kapelusz był zimowy, podobnie jak i reszta toalety, ponieważ zacna dama zabrała ze sobą letnią garderobę na letnisko i w grubych aksamitach pociłem się dokuczliwie, zwłaszcza ze względu na upalny dzień sierpniowy, lecz kolory na twarzy, wywołane gorącem, dawały tem lepsze złudzenie mej kobiecości. Mimo to z ulgą usłyszałem kroki uciekiniera, który widocznie już wracał. Szybko przypudrowałem jeszcze błyszczący nos i policzki. Ralf udał się do gabinetu, przez co zyskałem na czasie i mogłem uzupełnić moje przebranie. Miałem zamiar przedewszystkiem napędzić mu porządnego strachu, na który sobie, mojem zdaniem, zasłużył, pozatem pragnąłem mu udowodnić, że nie ustępuję mu w niczem w przebieraniu się i jestem niezgorszem fachowcem w tej dziedzinie, a towarzystwo moje na ulicy nie naraziłoby go na poznanie i kłopoty. Pamiętam doskonale, że jako elegancka dama ubrałem rękawiczki, lecz niestety ze względu na objętość mojej dłoni były to rękawiczki męskie. Jak najciszej, prawie bezszelestnie przemknąłem się do pokoju Ralfa. Światło elektryczne świeciło się jak zazwyczaj za dnia, oświetlając jasno postać, której podobnej nie udało mi się spotkać podczas całej mojej karjery włamywacza.
Był to mężczyzna suchy, muskularny, w średnim wieku, opalony i zasuszony, jak skamieniały owoc, osobnik zuchwały i niebezpieczny w najgorszym stylu, którego wyglądowi nie dorównywała nawet powierzchowność Ralfa, z jego najlepszych czasów