Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/80

Ta strona została przepisana.

żyć naszą idyllę o cały tydzień. W tem właśnie tkwi sęk tej niefortunnej sprawy!
— Ja jestem innego zdania, Bunny. Myślę, że się wszystko doskonale składa.
— Jak to, czy nie zdajesz sobie z tego sprawy, że w ten sposób nasz przeciwnik jest skazany na śmierci
— A cóż mnie to obchodzi?
Z twardem, bezlitosnem spojrzeniem w jasno-niebieskich oczach wyglądał Ralf tak strasznie, że omal krew mi w żyłach nie zastygła. Mój przyjaciel tak wyrachowanie okrutny, to było dla mnie coś zupełnie nowego!
— Mamy wybór między jego życiem, a naszą wolnością, niech więc każdy z nas postąpi tak, jak uważa za stosowne. Ja osobiście już przesądziłem sprawę, kneblując i wiążąc pułkownika — rzekł Ralf. — Jeżeli jednak jesteś innego zdania, w takim razie możesz pozostać i ułatwić mu uwolnienie się z więzów. Szkoda byłoby w tym wypadku, że jego skrępowania dokonałem tak starannie, z takim nakładem trudu i czasu. Bunny, zastanów się dobrze nad tem, co czynisz. Tymczasem wypiorę sobie spodnie i wysuszę nad piecem gazowym. Zajmie mi to przynajmniej godzinę czasu, który wypełnię czytaniem ostatniego tomu bardzo zajmującej powieści kryminalnej.
Zanim gotów był na opuszczenie mieszkania, czekałem na niego zupełnie ubrany, lecz w usposobieniu tak strasznem, że z obrzydzeniem wspominam tę chwilę. Kilkakrotnie zajrzałem do jadalni, gdzie Ralf siedział przed piecem. Także i on pragnął zwiać stąd jak najprędzej, lecz czekał, aż wyschną parujące przed piecem spodnie. Przez ten czas czytał najspokojniej w świecie ulubioną powieść. Do gabinetu nie miałem ochoty zaglądnąć, obawiając się