Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/87

Ta strona została przepisana.

— Nie wiem, czy przyjmę zaproszenie — odparłem w tonie nagany, na którą Ralf zasługiwał, narzucając mi w tak lekceważący sposób swoją wolę.
— Jeżeli odmówisz, pozbawisz się przyjemności przygody, która jest zarówno w moim, jak i w twoim guście. Zastanów się, co robisz Bunny! Ci uczeni panowie schodzą się pod płaszczykiem studjów psychologicznych jedynie w tym celu, aby emocjonować się dreszczykiem grozy, opowiadając straszliwe historje o bandytach. My zaś rozkoszujemy się temi sprawami pozornie taksamo, jak gdybyśmy należeli do ich świata i nie wiedzieli na ten temat więcej od nich. Niejeden z nich wspomni tam o naszych sprawkach, nie domyślając się nawet, że ma sprawców w najbliższym sąsiedztwie. W ten sposób wydostaniemy od nich, co świat myśli o naszych uczynkach i co ludzie kombinują. Jako bohaterowie ich opowiadań i krytyk usłyszymy ich mniemanie o nas i ich doświadczony sąd o naszej metodzie włamań. Będzie to dla nas nie tylko zabawne, lecz i pożyteczne. Gdy znowu kiedyś puścimy się na bystre wody, nie od rzeczy będzie przypomnieć sobie, cośmy usłyszeli od tak sławnych kryminologów. A pozatem nie należy wzgardzić doskonałą kolacją, która nas oczekuje, o ile nie zawiedzie ustalona opinja naszego gospodarza.
— Czyżbyś go znał? — zapytałem zdziwiony.
— Poznałem go niegdyś na placu gry w krokieta i dziwię się, że jego lordowska mość raczy sobie znajomość ze mną przypomnieć — odparł zgryźliwie Ralf. — Chociaż on nie wie niczego o mnie, ja jednak jestem doskonale poinformowany o jego osobie. Przez pewien czas był przełożonym klubu gry w krokieta w Middlesex. Trudno o lepszego prezesa. Zna się doskonale na grze, jakkolwiek zwyczajem wszystkich przewodniczących klubów sportowych, sam ni-