Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/89

Ta strona została przepisana.

zapowiedzenia, kiedy jemu było najdogodniej, często nawet nie w porę, gdy wybierałem się do miasta. Nieraz zastawałem go w mojem mieszkaniu po powrocie do domu, ponieważ dawno już oddałem mu drugi klucz do dyspozycji. Było to w lutym najmniej sympatycznym dla mnie miesiącu. Przegwarzyliśmy niejeden wieczór, dyskutując namiętnie o sprawach społecznych, o sztuce, sporcie, tylko nie na temat naszego dziwnego trybu życia i niezgodnych z ustawą postępków. W rzeczywistości jednak nie było wówczas sposobności do omawiania naszych uczynków. Ralf prowadził w owym czasie najprzykładniejszy tryb życia i przebywał w bardzo poważnych towarzystwach. Słuchając jego rady, spędzałem cały wolny od zajęć czas w naszym klubie.
— O tej porze roku nie mamy wszak nic lepszego do roboty — zwykł mawiać Ralf jak gdyby na usprawiedliwienie. — W lecie grywam w krokieta, zachowując w ten sposób pozory przez cały rok uczciwie pracującego człowieka. Należy przestawać w towarzystwie ludzi od rana do wieczora, a nie wpadnie im na myśl zastanowić się, co my robimy w nocy. To najlepszy sposób odwrócenia uwagi od siebie.
Jednem słowem nasze zachowanie się w ostatnich czasach tak dalece bez zarzutu, że owego dnia, w którym miał się odbyć ów słynny obiad u lorda Thornaby, obudziłem się bez cienia niepokoju, a nawet zagadkowy klub kryminologów przestał zupełnie być dla mnie groźny. Jedynem mojem życzeniem było zjawić się w jaskini lwa w towarzystwie mojego wspaniałego przyjaciela, toteż prosiłem go, aby przyjechał po mnie swojem autem. Niestety brakowało zaledwie pięć minut do pory oznaczonej na zaproszeniu, a Ralfa jak nie było, tak nie było. Byliśmy zaproszeni na godzinę trzy kwadranse na ósmą, punktualnie o godzinie ósmej miał się rozpocząć