Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/97

Ta strona została przepisana.

ja ciągle jeszcze nie miałem pewności, artyzm jego gry musiałby mu przynieść zaszczyt. W tej chwili jednak zauważyłem, że nareszcie Ralf zmiarkował, co się święci. Nieznacznie odsunął od siebie szampan, który ja w mojem zdenerwowaniu wypiłem duszkiem jak wodę. Lecz niebezpieczeństwo polegać musiało na czem innem, jak ja sobie to wyobrażałem. Ralf nie miał powodu niepokoić się tematem, na który byliśmy obydwaj przygotowani, bawiąc w klubie kryminologów. Także ataki jego przeciwników miały charakter stosunkowo zupełnie spokojny i nie zaszło nic takiego, co mogłoby budzić specjalne obawy człowieka, nieświadomego, że jest podejrzany.
— Nie mam zbyt pochlebnego wyobrażenia o mr. Sikeu — lekko rzucił uwagę adwokat, jak gdyby dając znak umówiony.
— Ależ to mamut przedpotopowy — odparł lord. Z powodu jego nieudolności polało się ostatnio wiele krwi skazańców.
— Najzręczniejszym włamywaczem ostatniej doby, który zakończył życie na szafocie, był tak zwany piękny Willjam. Od tego mniej więcej czasu mamy spokój — dodał widocznie znudzony dyskusją literat.
Ale nie tak łatwo było odwieść lorda od raz obranego tematu.
— Tak William jak i „długi Karol“ to wielkości pośledniego gatunku w porównaniu do pewnego draba, który jako włamywacz niewątpliwie uzyska nieśmiertelną sławę. Jest to ów spryciarz, który niedawno obrabował sklep biednego jubilera Danby na ulicy Bond Street — oznajmił lord na pozór zupełnie obojętnie. Nagle uczułem, że krew stygnie mi w żyłach.
— Znam go doskonale — rzekł Ralf, obrzucając wzrokiem obecnych.
Lord Thornaby spojrzał na Ralfa zarazem zdu-