Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/98

Ta strona została przepisana.

miony i przerażony. Po raz pierwszy uśmiech na napoleońskiej twarzy adwokata miał nieszczery i wymuszony charakter. Literat, który przez cały czas zajadał łakomie ser nożem, miał na wąsach kroplę krwi, wywołanej nagłem draśnięciem. Jeden Ernest, który, jak to już dawno zauważyłem, nie był w spisek wcale wtajemniczony, śmiał się w dalszym ciągu z niezmąconym spokojem.
— Co?! — zawołał lord,, tracąc zimną krew — więc pan zna osobiście tego ptaszka?
— Pragnąłbym tego szczerze — odparł Ralf, śmiejąc się serdecznie. — Nie, milordzie, miałem na myśli ofiarę opryszka, biednego jubilera Danby, u którego załatwiam zawsze moje sprawunki, ilekroć która z moich kuzynek wychodzi zamąż.
W tej chwili z piersi trzech spiskowców wyrwały się trzy westchnienia ulgi.
— A to istotnie dziwny zbieg okoliczności — zauważył oschłym tonem lord Thornaby — ponieważ, jak mnie pan poinformował, znał pan również osoby, u których okradziono lady Melrose, pozbawiając ją drogocennego naszyjnika.
— Naturalnie, że ich znałem, wszak byłem tam w charakterze zaproszonego gościa — odparł skwapliwie Ralf. Żaden samochwał i snob nie skorzystałby tak ochotnie ze sposobności pochwalenia się, w jakich towarzystwach się obraca, aniżeli Ralf w tej chwili.
— Jesteśmy tego zdania, że to sprawka tego samego łotra, który okradł Danby‘ego — odezwał się znacznie łagodniej lord Thornaby, przemawiając widocznie w imieniu kryminologów.
— Pragnąłbym kiedyś spotkać się z tym jegomościem — odparł Ralf skwapliwie — bo trzeba panom wiedzieć, że jest on jako typ przestępcy da-