Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/110

Ta strona została skorygowana.

po śmierci ojca, ojciec zaś za życia był strasznie dziwny, nie powiedział nikomu swego nazwiska i...
Lecz pani Carew przerwała jej ruchem ręki. Była teraz jeszcze bledsza niż przed tym, lecz oczy jej płonęły niesamowitym ogniem.
— Pójdziemy tam natychmiast, — zawołała. — Mary, powiedz Perkinsowi, żeby wóz jak najprędzej był gotowy. Pollyanno, biegnij po płaszcz i kapelusz. Chłopcze, proszę cię, zaczekaj chwilę. Zaraz będziemy gotowe i pójdziemy z tobą, — i pani Carew pobiegła śpiesznie na górę.
Chłopak czekający na dole w hallu odetchnął głęboko.
— Patrzcie państwo! — gwizdnął przez zęby. — To nawet autobusem nie trzeba będzie jechać! Taka jazda to dopiero pierwsza klasa! Ciekawe, co na to powie Sir James?


ROZDZIAŁ X.
W rodzinie Murphyów.

Z głuchym warkotem, który jest tak charakterystyczny, jeżeli chodzi o luksusowe limuzyny, auto pani Carew pomknęło w dół alei Commonwealth i ulicą Arlington do placu Karola. Wewnątrz siedziała jasnooka dziewczynka i blada, najwidoczniej zdenerwowana elegancka kobieta. Na siedzeniu przy motorze, ku niechęci zgorszonego szofera, zajął miejsce Jerry Murphy, niezwykle dumny i przejęty swoją misją.
Gdy limuzyna zatrzymała się przed odrapaną