Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/123

Ta strona została skorygowana.

sobie Pollyannę i aczkolwiek unikała wszelkich rozmów na ten temat, nie mogła uniknąć niemej prośby i wyrzutu, odzwierciadlających się w smutnych oczach dziewczynki.
Dwukrotnie już pod wpływem ostatecznej rozpaczy pani Carew odwiedziła chłopca, perswadując sobie, że jeszcze jedna taka wizyta przekona ją wreszcie, że nie powinna o nim więcej myśleć. Lecz chociaż w obecności chorego zdawała się już być najzupełniej przekonana, za każdym razem po powrocie do domu poddawała się znowu zwątpieniom. Wreszcie, przejęta tym wszystkim do ostateczności, postanowiła napisać do siostry, aby się z nią podzielić tą całą historią.

„Nie miałam zamiaru wtajemniczać Cię w tę sprawę“, pisała zorientowawszy się dokładnie w sytuacji“. Nie chciałam Cię martwić i wzniecać w twej duszy płonnych nadziei. Tak jestem pewna, że to nie on, a jednak gdy piszę te słowa, pewność moja najwyraźniej jest zachwiana. Dlatego też chcę, żebyś przyjechała. Musisz go sama zobaczyć.
„Ciekawa jestem szalenie, co Ty powiesz! Oczywiście nie widziałyśmy naszego Jamie od tego czasu, kiedy miał cztery lata. Teraz powinien mieć już dwanaście, a ten chłopiec, przypuszczam, też jest mniej więcej w tym wieku. (Sam nie wie, ile ma lat). Z włosów i oczu nie jest podobny do naszego Jamie. Poza tym jest kaleką, lecz kalectwo to stało się na skutek nieszczęśliwego upadku przed sześciu laty, a w ciągu następnych lat czte-