Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/126

Ta strona została skorygowana.

wić szyby i wyreparować schody? A może masz jeszcze jakieś życzenie?
— O, tak, miałabym wiele życzeń, — westchnęła uradowana Pollyanna. — Widzi pani, oni potrzebowaliby tyle rozmaitych rzeczy! A jak przyjemnie byłoby dać im to wszystko! Jakżebym chciała być bogata i móc także pomagać, ale szczęśliwa jestem, że mogę patrzeć, jak pani to robi.
Pani Carew aż otworzyła usta ze zdziwienia. Nie czekając specjalnej okazji i zdobywając się na najwyższą cierpliwość, wytłumaczyła dziewczynce, że nie ma najmniejszego zamiaru nic więcej czynić w kierunku dopomożenia tym ludziom i, że nie widzi powodów, dla których miałaby zmienić to postanowienie. Nikt zresztą nie spodziewa się niczego od niej. Uczyniła wszystko co było w jej mocy, wykazała całą swą wspaniałomyślność, uskuteczniając naprawy w mieszkaniu Murphych i Jamiego. To, że była właścicielką owego domu, nie miało przecież nic do rzeczy. Następnie wyjaśniła Pollyannie, że istniało mnóstwo instytucyj dobroczynnych, do których należało niesienie pomocy biednym i że instytucje te zostały już przez nią o wszystkim zawiadomione, miała bowiem do tego prawo, gdyż częściowo wszystkie prawie takie instytucje finansowo podtrzymywała. Ale nawet i teraz Pollyanna nie była jeszcze w zupełności przekonana.
— Nie rozumiem, — argumentowała, — dlaczego lepiej jest, jak wszyscy razem niosą pomoc biednym, zamiast każda osoba pomagałaby oddzielnie. Ja naprzykład wolałabym sama podarować Jamie jakąś piękną książkę, niż czekać, żeby się tym za-