Niemiec na specjalny kurs i że pragnąłby tam zabrać swoją żonę, jeżeli zdoła ją nakłonić do umieszczenia na ten czas Pollyanny w jakiejś tutejszej szkole internatowej. Pani Chilton podobno za nic w świecie nie zgadza się zostawić Pollyanny w pierwszej lepszej szkole, więc mąż jej obawia się, że nie będzie mogła z nim do Niemiec pojechać. Rozumiesz, Rutko, że teraz my mamy szanse! Pragnę, abyś wzięła Pollyannę na zimę do siebie i posyłała ją tutaj do szkoły.
— Cóż za absurdalny pomysł, Dello! Mówisz tak, jakbym naprawdę miała ochotę, żeby to dziecko mnie męczyło!
— Ależ ona cię ani trochę męczyć nie będzie. Ma już teraz prawie trzynaście lat i jest najmilszym dzieckiem, jakie kiedykolwiek w życiu widziałam.
— Nie lubię „miłych“ dzieci, — odparła pani Carew ironicznie, lecz jednocześnie zaśmiała się. Ten śmiech dodał młodszej siostrze odwagi do podwojenia podjętych wysiłków.
Może stało się tak dlatego, że decyzja musiała być natychmiastowa, może historia życia Pollyanny wzruszyła nieco serce Ruty Carew, a może poprostu pani Carew nie chciała odmawiać prośbom siostry, dość, że w rezultacie Della Wetherby wychodząc po pół godzinie z mieszkania siostry, uzyskała zgodę na przywiezienie Pollyanny do Bostonu.
— Ale pamiętaj, — ostrzegała ją pani Carew przy pożegnaniu, — pamiętaj, że z chwilą, gdy dziecko zacznie mi wygłaszać kazania i żądać, abym liczyła swoje grzechy, odeślę je natychmiast do ciebie, a ty możesz sobie z nią robić, co ci się podoba. Trzymać jej dłużej u siebie nie będę!
Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.