ta nie była dla niej przyjemna. Przeżywała kompletne tortury, gdy chłopiec dwukrotnie nie chciał przyjąć jej propozycji. W ciągu ostatnich dni pobytu Pollyanny, walka wewnętrzna napawała ją prawdziwą goryczą, chociaż duma nie pozwalała jej tych najskrytszych uczuć okazywać. Gdy uświadomiła sobie, że Jamie przybył do Pollyanny z ostatnią wizytą, zdecydowała się raz jeszcze poprosić go, aby zamieszkał u niej i aby zastąpił jej zaginionego siostrzeńca.
Jakimi słowami to wypowiedziała, nie pamiętała potem zupełnie, natomiast nie zapomniała nigdy tego, co jej odpowiedział chłopiec. Odpowiedź małego Jamie zawarta była w kilku zaledwie krótkich wyrazach.
Przez długą, bardzo długą chwilę zdawał się rozognionym wzrokiem szukać czegoś na jej twarzy, po czym odetchnął głęboko i z radosnym uśmiechem wyszeptał:
— Dobrze! Tak, teraz kieruje panią uczucie!
Tym razem Beldingsville nie witało już Pollyanny z orkiestrą i sztandarami, może dlatego, że godzina jej przyjazdu znana była tylko niewielu mieszkańcom miasta. Nie brakło jednak radosnych powitań ze strony każdego przechodnia, gdy tylko Pollyanna wysiadła z pociągu w towarzystwie ciotki Polly i dr. Chiltona. Pollyanna również natych-