Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

przyjść ci z pomocą! A jednak nie mogę tego uczynić. Ach, dlaczego nie urodziłam się z czymś, co jest warte dużo pieniędzy?
— Daj spokój, dziecko! Gdyby żył doktór... — słowa zamarły w śmiertelnej ciszy.
Pollyanna podniosła głowę i zerwała się z krzesła.
— Ciociu, ciociu, przecież to nigdy nie wróci! zawołała zupełnie zmienionym głosem. — Nie martw się, ciociu. Co byś powiedziała na to, gdyby nagle pewnego dnia rozwinął się we mnie wielki talent? Zresztą uważam, że to wszystko jest naprawdę ciekawe, bo tyle w tym jest niepewności. Szalenie lubię pragnąć czegoś i obserwować, jak to coś się zbliża. Gdy człowiek żyje, mając tę pewność, że może mieć wszystko czego pragnie, to wówczas życie nie jest wcale ciekawe. — zakończyła, śmiejąc się wesoło.
Pani Chilton nie śmiała się. Westchnęła tylko, mówiąc:
— Mój Boże, Pollyanno, jakie z ciebie jeszcze dziecko!


ROZDZIAŁ XVIII.
Nowa Pollyanna.

Pierwsze dni pobytu w Beldingsville nie były łatwe ani dla pani Chilton, ani dla Pollyanny. Należało przyzwyczaić się do nowych warunków, a okres takiego przyzwyczajania na ogół nie jest przyjemny.