Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/188

Ta strona została skorygowana.

Po podróżach i ciekawych wrażeniach nie łatwo było nagiąć umysł do drobiazgowego zastanawiania się nad ceną masła, lub do targowania się z rzeźnikiem. Po długim okresie całego mnóstwa wolnego czasu, trudno było teraz nagiąć się i przyzwyczaić do tego, aby każda robota była na czas gotowa. Przyjaciele i sąsiedzi składali częste wizyty i chociaż Pollyanna witała ich wszystkich z szczerą radością, pani Chilton nie pokazywała się prawie nikomu pod pierwszym lepszym pretekstem. Zazwyczaj po takich wizytach mówiła z goryczą do Pollyanny:
— Ciekawi są zobaczyć, jak znosi Polly Harrington swoją biedę.
O doktorze pani Chilton rzadko mówiła, Pollyanna jednak wiedziała dobrze, że ani na chwilę nie przestawała o nim myśleć.
Jimmy Pendletona widziała Pollyanna kilka razy w ciągu pierwszego miesiąca. Najprzód przyszedł z panem Johnem Pendletonem z ceremonialną i nieco sztywną wizytą, lecz właściwie zupełnie sztywni nie byli, dopóki ciotka Polly nie weszła do pokoju. Nie wiadomo dlaczego ciotka Polly tym razem nie unikała gości. Później Jimmy przychodził i już sam, raz z kwiatami, raz z książką dla ciotki Polly, a dwa razy — bez żadnego specjalnego interesu. Pollyanna za każdym razem witała go ze szczerą radością, zaś ciotka Polly po pierwszej oficjalnej wizycie wogóle nie pokazywała się więcej młodemu Pendletonowi.
Na ogół przyjaciołom i znajomym Pollyanna nie wspominała prawie wcale o przykrej zmianie warunków ich życia, z młodym Pendletonem jednak