dne dla ciebie, — argumentował Jimmy z cieniem lekkiej irytacji.
— Tak, oczywiście, do pewnego stopnia. Ale będę tak zadowolona z tych pieniędzy, że wcale nie myślę o tym. Widzisz, — westchnęła, — jaka ja jestem materialistka?
Przez dłuższą chwilę nie było odpowiedzi, po czym trochę obcesowo młodzieniec zapytał:
— Powiedz, ile lat ma teraz ten Jamie?
Pollyanna podniosła głowę z wesołym uśmiechem.
— Ach, przypominam sobie, że nigdy nie lubiłeś imienia „Jamie“, — spojrzała nań figlarnie. — Mniejsza o to, teraz jest on zaadoptowany legalnie i przypuszczam, że używa nazwiska Carew, więc będziesz go mógł tak nazywać.
— Ale to mi jeszcze nie mówi, ile on ma lat, — przypomniał jej Jimmy zimno.
— Przypuszczam, że nikt nie wie dokładnie. Bo widzisz, on sam nie umie powiedzieć, lecz sądzę, że jest mniej więcej w twoim wieku. Ciekawa jestem, jak on teraz wygląda. Pytałam właśnie o wszystko w tym liście.
— Ach, pytałaś! — Pendleton spojrzał na list trzymany w ręku i począł go obracać w palcach podejrzliwie. Przeszło mu teraz przez myśl, że chętnie by go podarł, wyrzucił, byle by tylko nie wysłać go na miejsce przeznaczenia.
Zdawał sobie dokładnie sprawę, że jest zazdrosny, że zawsze był zazdrosny o tego młodzieńca, noszącego to samo co on, a jednak całkiem inne imię. To nie znaczy, że jestem zakochany w Pollyannie, tłumaczył samemu sobie. Oczywiście, że zako-
Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/200
Ta strona została skorygowana.