do zadawania całego mnóstwa pytań na temat Domu dla Pracujących Dziewcząt, zaś Sadie Dean i Jamie kłócili się nawzajem, pragnąc pomagać Pollyannie w łuskaniu grochu i ścinaniu kwiatów w ogrodzie.
Carewowie przebywali już w posiadłości Harringtonów prawie tydzień, gdy pewnego wieczoru przyszli z wizytą John Pendleton i Jimmy. Pollyanna miała nadzieję, że zjawią się wcześniej, o co prosiła ich usilnie jszcze przed przybyciem Carewów. Teraz przedstawiała swych gości z widoczną dumą.
— Jesteście państwo tak bliskimi moimi przyjaciółmi, że bardzo pragnę, abyście i między sobą zawarli przyjaźń, — wytłumaczyła z wdziękiem.
To, że Jimmy i pan Pendleton od pierwszej chwili oczarowani zostali pięknością i urokiem pani Carew, nie było dla Pollyanny wcale niespodzianką, lecz dziwny błysk w oczach pani Carew na widok Jimmy zadziwił Pollyannę niezmiernie. Pani Carew tak jakoś patrzyła na młodzieńca, jak by go znała kiedyś i jak by go sobie teraz przypominała.
— Czy nie widziałam już pana kiedyś, panie Pendleton? — zapytała w pewnej chwili.
Szczere spojrzenie Jimmy zatonęło na chwilę z prawdziwym zachwytem w wyrazistych oczach uroczej kobiety.
— Myślę że nie, — uśmiechnął się do niej. — Jestem pewien, żeśmy się nigdy dotąd nie spotkali. Pamiętałbym na pewno, gdybym panią choć raz jeden w życiu widział, — skłonił się.
Wypowiedział to z takim przejęciem, że wszyscy
Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/211
Ta strona została skorygowana.