Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/248

Ta strona została skorygowana.

przebywał w Beldingsville i że może w każdej chwili przyjść, była o wiele przyjemniejsza, niż ta straszna pustka jego nieobecności i Pollyanna tęskniła nawet za ponurym jego nastrojem, jaki ją denerwował ostatnio. Wreszcie pewnego dnia oburzyła się na samą siebie, a w oczach jej pojawiły się gniewne błyski.
— Cóż to, Pollyanno Whittier, — zgromiła się surowo, — mógłby ktoś pomyśleć, że jesteś zakochana w Jimmy Pendletonie! Czyż o nikim już myśleć nie możesz, tylko o nim?
Postanowiła być nadal wesoła i swobodna i raz na zawsze pozbyć się tych nieprzyjemnych myśli o Jimmy Pendletonie. Złożyło się tak dziwnie, że dopomogła jej w tym całkiem mimo woli ciotka Polly.
Wraz z wyjazdem Carewów obydwie utraciły źródło swoich stałych dochodów i ciotka Polly zaczęła się znowu martwić złym stanem swych finansów.
— Naprawdę, nie wiem, Pollyanno, co z nami będzie, — jęczała ustawicznie. — Oczywiście odpoczniemy teraz trochę po tym lecie; zebrałyśmy pokaźną sumkę, ale przecież te pieniądze wkrótce się rozejdą. Żebyśmy mogły coś takiego robić, co by nam przynosiło stały dochód!
Pewnego dnia po takim właśnie narzekaniu, wzrok Pollyanny spoczął na miesięczniku, w którym wyznaczona była nagroda za napisanie konkursowej noweli. Propozycja była nader kusząca. Nagrody wyznaczono liczne i duże. Warunki podane nie przedstawiały zbyt wielkich trudności. Gdy się je czytało, doznawało się wrażenia, że zdobycie