Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/25

Ta strona została skorygowana.

będzie pani Carew. A kto to jest pani Carew, ciociu Polly? Czy to nasza krewna?
— Boże święty, Pollyanno! — zawołała pani Chilton na pół ze śmiechem, na pół z rozpaczą. — Jak możesz żądać, żeby ktoś nadążył twoim myślom, skoro w ciągu dwóch sekund przerzucasz się z Honolulu do Bostonu! Nie, pani Carew nie jest naszą krewną, lecz siostrą panny Delli Wertherby. Czy pamiętasz pannę Wetherby z lecznicy?
Pollyanna klasnęła w dłonie.
— To jest jej siostra? Siostra panny Wetherby? Ach, wobec tego musi być bardzo miła, bo ogromnie miła jest panna Wetherby. Szalenie ją lubiłam. Ma takie uśmiechające się fałdki dookoła oczu i ust i umie opowiadać cudowne historie. Wprawdzie była ze mną tylko dwa miesiące, bo przyjechała na krótko przed moim wyjazdem. Z początku byłam zmartwiona, że nie była ze jej ze mną przez cały czas pobytu, lecz potem cieszyłam się. Bo widzisz, ciociu Polly, gdybym ją miała cały czas przy sobie, to później bardziej przykre byłoby pożegnanie, niż wówczas, kiedy ją znałam tak krótko. A teraz mam takie wrażenie, jakbym znowu miała być z nią razem, ponieważ jadę do jej siostry.
Pani Chilton odetchnęła głęboko i zacięła wargi.
— Ale Pollyanno droga, nie możesz się spodziewać, że obydwie siostry są jednakowe, — zauważyła.
— Jakto, przecież są siostrami, ciociu Polly, — argumentowała dziewczynka, otwierając szerzej oczy, — a ja mam wrażenie, że siostry zawsze są do siebie bardzo podobne. Znałam takie siostry w Towarzystwie Dobroczynnym. Były to nawet bliźnię-