Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/286

Ta strona została skorygowana.

dopóty, dopóki wiem, że mnie kochasz, moja mała dziewczynko, — zakończył, patrząc na nią tak jakoś dziwnie, że teraz już z trudem wyswobodziła się z jego objęć.


ROZDZIAŁ XXX.
John Pendleton wyjaśnia sytuację.

Jimmy wyjechał tego wieczoru do Bostonu w stanie najwyższego podniecenia, uszczęśliwiony i pełen nadziei. W Beldwingsville zostawił dziewczynę, która właściwie nie zdawała sobie jeszcze sprawy z obecnej sytuacji, bo istotnie Pollyanna uradowana świadomością, że Jimmy ją kocha, jednocześnie przerażona była, iż kocha ją również John Pendleton, a ta ostatnia możliwość byłaby przecież męką nie do zniesienia.
Na szczęście niewyjaśniona sytuacja trwała dość krótko, bo już w tydzień po wyjeździe Jimmy John Pendleton przyszedł z wizytą i wypowiedział się całkiem jasno.
Było późne czwartkowe popołudnie, gdy John Pendleton zjawił się przed Pollyanną. Tak samo jak Jimmy, zastał ją w ogrodzie, nie zaglądał więc zupełnie do wnętrza domu.
Spojrzawszy na jego twarz, Pollyanna uczuła przyspieszone bicie serca.
— Zbliża się, zbliża się ta najstraszniejsza chwila! — zadrżała i miała w tej chwili ochotę uciec stąd jaknajdalej.
— Ach, Pollyanno, zaczekaj chwilę, — zawołał