Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/300

Ta strona została skorygowana.

Jimmym. Młodzieniec jednak nie otworzył jej odrazu.
— Wolałbym, żebyś ty zawartość przejrzał, sir. Później podzielisz się ze mną.
— Ależ, Jimmy, ja... zresztą, niech i tak będzie. — Zdecydowanym ruchem John Pendleton sięgnął po nóż do papieru, otworzył kopertę i wyjął z niej całą zawartość. Były to jakieś papiery, związane razem, oddzielnie zaś leżał duży zapisany arkusz, najwidoczniej list. John Pendleton zdecydował się najprzód list przeczytać. Jimmy z zapartym oddechem obserwował teraz jego twarz. Dostrzegł na niej w pierwszej chwili wyraz zdziwienia, potem radości, a później coś takiego, czego zupełnie określić nie mógł.
— Wuju Johnie, co to takiego? Co to jest? — zapytał.
— Sam przeczytaj, — odparł opiekun, podając list młodzieńcowi.
Jimmy zaczął czytać:

„Załączone papiery są legalnymi dowodami, że mój syn Jimmy jest Jamesem Kentem, synem Johna Kenta, ożenionego z Doris Wetherby z Bostonu. W liście tym pragnę wytłumaczyć memu chłopcu, dlaczego trzymałem go przez tyle lat z dala od rodziny matki. Jeżeli koperta ta zostanie otworzona przez syna mego wówczas, gdy skończy on już lat trzydzieści, prawdopodobnie przebaczy on swemu ojcu, który pragnął w dzieciństwie mieć swego chłopca tylko dla siebie. Jeżeli z powodu jego śmierci kopertę tę otworzą ludzie obcy, zwracam się do nich z prośbą, aby zawiadomili natychmiast ro-