Strona:E Porter Pollyanna dorasta.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

i aksamitne na codzień i do tego samochód. Czy pani ma to wszystko?
— Owszem, tak, przypuszczam, że mam, — przyznała pani Carew z bladym uśmiechem.
— To naprawdę pani jest bardzo bogata, — Pollyanna skinęła rezolutnie główką. — Moja ciotka Polly też ma to wszystko, tylko zamiast auta ma konie. O Boże, jak ja lubię jeździć samochodem, — zachwycała się Pollyanna z radosnym uśmiechem. — Właściwie dotychczas nigdy nie jechałam, tylko raz mnie samochód przejechał. Później wzięli mnie do tego samochodu, jak mnie z pod niego wydobyli, ale oczywiście byłam nieprzytomna, więc nie mogłam się nawet cieszyć. Od tego czasu nigdy już więcej nie jeździłam. Ciotka Polly nie lubi samochodów. Wuj Tom bardzo lubi i nawet chciałby sobie kupić auto. Powiada, że jest mu ogromnie do pracy potrzebne. Jest lekarzem, jak pani wiadomo, a wszyscy inni lekarze w naszym mieście mają już samochody. Nie wiem, jak to będzie z tym autem, bo ciotka Polly jest strasznie uparta. Pragnęłaby bardzo, aby wuj miał to, czego chce, tylko chciałaby, żeby pragnął zawsze tego samego, czego ona pragnie. Rozumie pani?
Pani Carew zaśmiała się nagle.
— Tak, moja droga, sądzę, że rozumiem — odparła sztywno, chociaż w oczach jej ciągle jeszcze błyskały figlarne, tak rzadkie u niej ogniki.
— Oczywiście, — westchnęła z zadowoleniem Pollyanna. — Wiedziałam, że pani zrozumie, chociaż mnie nie każdy zrozumieć potrafi. Ciotka Polly powiada, że nie chciałaby mieć auta nawet wówczas, gdyby to jej auto było jedyne na świecie i gdy-