Strona:Edgar Allan Poe - Morderstwo na rue Morgue.djvu/257

Ta strona została przepisana.

za dalszą podnietę dla mej pobudzonej wyobraźni: i byłem dostatecznie próżny, albo dostatecznie rozsądny, aby wątpić, czy te nieociosane idee, które powstają w źle zrównoważonych umysłach i mają wszystkie pozory rzeczywistości, nie mogą czasami posiadać także całej potęgi rzeczywistości w połączeniu z innemi istotnemi własnościami instynktu czy intuicyi.
Było już późno, kiedy wróciłem do domu, to też udałem się w tej chwili na spoczynek. Umysł mój atoli, zanadto był podniecony, abym mógł zasnąć, to też całą noc spędziłem pogrążony w medytacyi. Wstawszy rano bardzo wcześnie, podążyłem skwapliwie do kramiku księgarza i zużyłem cały skromny zapas gotówki, jaki posiadałem, na kupno kilku książek, traktujących o mechanice i praktycznej astronomii. Wróciwszy bezpiecznie z książkami do domu, poświęciłem każdą wolną chwilę pilnemu ich czytaniu i wkrótce uczyniłem takie postępy w studyach swoich, jakie mojem zdaniem zupełnie wystarczyły do przeprowadzenia pewnego planu, który mi podszepnął czart albo mój lepszy geniusz. W przerwach tego peryodu czyniłem wszelkie możliwe usiłowania w celu przejednania moich dłużników, którzy mnie tak dręczyli. Starania moje zostały uwieńczone pomyślnym skutkiem w części dlatego, że sprzedałem meble dla zaspokojenia chociaż połowy ich pretensyi, a w części dlatego, że resztę przyrzekłem