Strona:Edgar Allan Poe - Morderstwo na rue Morgue.djvu/285

Ta strona została skorygowana.

O kwadransie po ósmej nie będąc w stanie oddechać dalej bez uczucia nieznośnego bolu, zabrałem się niezwłocznie do użycia przyrządu zgęszczającego atmosferę. Przyrząd ten wymaga niejakiego wyjaśnienia, a Wasze Ekscelencye zechcą uwzględnić, że celem moim w pierwszym rzędzie było otoczyć siebie i kosz w całości osłoną przeciw bardzo ryzykownej atmosferze, którą przy pomocy przyrządu zamierzałem odpowiednio do celu zgęścić.
To mając na oku przygotowałem bardzo mocny zupełnie powietrza nie przepuszczający, elastyczny worek kauczukowy. W tymże worku, który posiadał dostateczne rozmiary, mieścił się, że tak powiem, cały kosz. To znaczy, worek obejmował cały spód kosza, jego boki i tak dalej, aż do lin i obręczy, do której sieć jest przymocowana. Wciągnąwszy worek w ten sposób i utworzywszy dokładne zamknięcie, na wsze strony, trzeba było umocować górny otwór przez przepuszczenie go pomiędzy siatką a obręczą. Lecz gdyby siatka została oddzielona od obręczy dla przepuszczenia worka, to cóżby tymczasem przytrzymało kosz? Siatka atoli nie była stale do obręczy przytwierdzoną, lecz zapomocą pętlic. To też odwiązywałem po kilka takich pętlic kolejno, pozwalając koszowi trzymać się przy pomocy reszty. Umocowawszy w ten sposób górną część worka, zacisnąłem znowu pętle — nie na obręczy, gdyż to