Strona:Edgar Allan Poe - Morderstwo na rue Morgue.djvu/295

Ta strona została przepisana.

i bez zbaczania, wskutek czego kosz wznosił się tak spokojnie, że nie podobna było spostrzedz najsłabszego wahania się. Ta okoliczność była mi bardzo pomocną w przeprowadzeniu mego projektu.
Zapas wody znajdował się w baryłkach, każda objętości pięciu galonów, ustawionych bezpiecznie dokoła kosza. Jedne z baryłek odwiązałem, a wziąwszy dwie liny, przywiązałem je w poprzek krawędzi kosza z jednej strony na drugą, umieszczając równolegle w odległości stopy od siebie, tak, aby utworzyły rodzaj półki, na której umieściłem baryłkę, umocowując ją w pozycyi horyzontalnej.
Na ośm cali bezpośrednio pod temi linkami a na cztery stopy od dna kosza umocowałem drugą półkę, ale zrobioną z cienkiej deski, jedynej jaką posiadałem ze sobą.
Na tej to drugiej półce, a dokładnie pod jednym z brzegów baryłki umieściłem mały gliniany dzbanek. Potem wywierciłem dziurę w dnie baryłki nad dzbankiem i wsadziłem korek z miękkiego drzewa, kształtu stożka. Korek ten wsadzałem i wyjmowałem tak długo, aż po kilku próbach pozostawiłem go w takiej pozycyi, przy której woda z dziury wyciekająca i spadająca do dzbanka musiała go wypełnić w sześćdziesięciu minutach. To oczywista łatwo było oznaczyć przez oznaczenie części dzbanka wypełnionej w ciągu danego czasu.
Gdym to wszystko urządził reszta planu była już łatwo wykonalna. Łóżko tak usłałem na spodzie