Strona:Edgar Allan Poe - Morderstwo na rue Morgue.djvu/300

Ta strona została przepisana.

wać się ogromne, lecz ocena, na podstawie której obliczenia dokonałem, dała wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wynik mniejszy od rzeczywistości.
W każdym razie widziałem niewątpliwie całą większą średnicę ziemi; cała półkula północna leżała podemną jak mapa ortograficznie projektowana, a wielkie koło równika tworzyło granicę mego horyzontu. Wasze Ekscelencye zdołają łatwo pojąć, że ograniczone kołem biegunowem a nie zbadane dotąd okolice, chociaż znajdowały się bezpośrednio podemną i wskutek tego widziane bez żadnego skrócenia, były same w sobie jeszcze względnie za drobne i zanadto odległe od wzroku, aby je można dokładnie zbadać. Mimo to, co dało się widzieć, było natury osobliwej i zdumiewającej. Na północ od owego wyżej wspomnianego olbrzymiego brzegu, który można nazwać granicą ludzkich odkryć w tej okolicy, rozciąga się jedno nieprzerwane lub prawie nieprzerwane pole lodowe.
Na przestrzeni pierwszych paru stopni powierzchnia jego wyraźnie jest przypłaszczona, potem przechodzi w płaszczyznę, wreszcie stawszy się dość znacznie wklęsłem kończy się na samym biegunie w kolistem centrum, ostro zarysowanem, którego ciemne zabarwienie zmiennego natężenia było ciemniejsze niżeli jakikolwiek inny widzialny punkt na całej półkuli, a czasami wpadało w zupełna czarność. Ponad to mało można było stwierdzić.
Około dwunastej koliste centrum powiększyło