Strona:Edgar Allan Poe - Morderstwo na rue Morgue.djvu/314

Ta strona została przepisana.

Mam wiele, bardzo wiele rzeczy, którebym z przyjemnością zakomunikował. Mam wiele do powiedzenia o klimacie planety, o jej zdumiewających zmianach w dziedzinie ciepła i zimna; o palącem słońcu przez jednych czternaście dni, o więcej niż polarnem zimnie przez drugich czternaście dni; o ciągłem przenoszeniu wilgoci, zapomocą destylacyi w próżni, od punktu pod słońcem do punktu najbardziej odległego; o zmiennej strefie bieżącej wody; o samychże mieszkańcach; o ich zwyczajach, obyczajach, konstytucyach politycznych; o ich szczególnej budowie fizycznej; o ich brzydocie; o braku uszu niepotrzebnych zupełnie w atmosferze tak dziwnie zmienionej.
Mam wiele do powiedzenia o ich niezdolności mówienia; o sposobie zastępowania mowy zapomocą osobliwej metody porozumiewania się; o niepojętem połączeniu każdego osobnika na księżycu z jakimś osobnikiem na ziemi — połączeniu analogicznem do kul planety i satellity, wskutek którego to związku życie i przeznaczenie mieszkańców pierwszej są splecione z życiem i przeznaczeniem mieszkańców drugiego; przedewszystkiem miałbym wiele do powiedzenia o tych ciemnych i strasznych zagadkach, znajdujących się w odwrotnych księżycowych okolicach, okolicach, które dzięki cudownej niemal zgodności między rotacyą satellity na około swej własnej osi z obrotem na około ziemi, nigdy nie były jeszcze wystawione i z łaski