Strona:Edgar Allan Poe - Morderstwo na rue Morgue.djvu/317

Ta strona została przepisana.

Po drugie, że mały, dziwny karzeł i zaklinacz butelek, którego oba uszy zostały mu tuż przy głowie obcięte za jakieś przekroczenie, zniknął od kilku dni z sąsiedniego miasta Bruges.
Po trzecie, że gazety, oblepione wokoło małego balonu, były pismami holenderskiemi, zatem nie mogły pochodzić z księżyca. Były to zabrudzone, bardzo zabrudzone gazety, a Gluck, drukarz przysięgał na biblję, że drukowano je w Rotterdamie.
Po czwarte, że Hans Pfaall, pijak i trzy próżniaki, zwane jego wierzycielami, byli nie więcej niż trzy dni przedtem widziani w jakiejś podmiejskiej knajpie, wróciwszy tylko co z pieniądzmi z wycieczki za morze.
W końcu, że ogólnie przyjęta opinia powiada, jako kolegium astronomów w mieście Rotterdamie, zarówno jak wszystkie inne kolegia we wszystkich częściach świata nie są ani odrobinę lepsze lub mądrzejsze, niż być powinny.