Strona:Edgar Allan Poe - Nowelle (tłum. Beaupré).djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

ścią, a wkrótce potem Baudelaire, subtelny znawca i gorący czciciel poety, wołał w słusznem oburzeniu: »Czyż niema w Ameryce prawa, któreby wzbraniało psom wstępu na cmentarze«.
Mimo to protesty, oszczerstwa rzucone tak obficie na świeżą mogiłę poety, odniosły skutek, stwierdzając raz jeszcze prawdę przysłowia. »Spotwarzajcie, a zawsze coś z tego zostanie«. Oszczerstwa te oplotły na kształt pasorzytnych chwastów pamięć zmarłego, wciskając się jadowitem żądłem w najdrobniejsze szczegóły tak prywatnego jego życia, jak i literackiej działalności i przeinaczając je potwornie. Utworzyła się dokoła postaci jego legenda, przedstawiająca genialnego fantastę, jako dziwną jakąś, wynaturzoną jednostkę, niezdolną przystosować się do najelementarniejszych wymagań społecznych. Po przez mglistą zasłonę niepewnych wiadomości o zdarzeniach, składających się na życie poety, przedstawiał się długo Edgar Poe oczom potomnych jako dziwaczny jakiś Ahaswerus, miotający się nieustannie bez wyraźnie określonego celu, jako człowiek nieokiełzanych namiętności, dopuszczający się wszędzie czynów brutalnych, skutkiem czego nie można go było nigdzie długo tolerować, jako wreszcie nałogowy alkoholik, tworzący w krótkich »momenta lucida« genialne lecz chorobliwe fantazye. Legenda ta utrwaliła się tak dalece, że nawet zwolennicy i czciciele poety uwierzyli w nią, przynajmniej częściowo. Poeta francuski Baudelaire, który jeden z pierwszych w Europie podniósł znaczenie