Strona:Edgar Allan Poe - Nowelle (tłum. Beaupré).djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

okna wysokie i wąskie, wychodzące na kręty korytarz, biegnący dookoła wszystkich sal. Szyby owych okien były kolorowe, a barwa ich odpowiadała kolorowi obicia, pokrywającego ściany każdej z sal.
I tak wschodnia sala miała obicia niebieskie, to też i okna jej zabarwione były ciemnym błękitem. Druga komnata miała ściany obciągnięte purpurową tkaniną i purpurowe szyby. Trzecia, całkiem zielona, miała oszklenie zielone, czwarta pomarańczowa, oświecona była pomarańczowem światłem. Piąta biała, szósta fioletowa, siódma tylko, nie stosując się do ogólnej reguły, miała obicia z czarnego aksamitu, spływające z sufitu w ciężkich fałdach na puszysty, również czarny kobierzec, okna zaś jej miały szyby szkarłatne, koloru prawie ciemnej krwi. Przytem w żadnej z siedmiu sal nie było wcale lamp, świec, kandelabrów, żadnego zgoła światła. Za to na korytarzu, naprzeciw każdego okna, wznosił się żelazny trójnóg, na którym płonęło żywym blaskiem jasne ognisko, sączące przez szyby okien ogniste promienie, oświecające rzęsiście każdą z poszczególnych sal. Wywoływało to wszędzie zadziwiające i fantastyczne gry światła, z wyjątkiem czarnej sali, gdzie szkarłatne plamy, padające na czarne obicia, robiły dziwne posępne wrażenie, odejmując większej części gości ochotę przekroczenia tych zaklętych progów.
W tej czarnej zachodniej sali znajdował się olbrzymi, hebanowy zegar. Wahadło jego kołysało się z głuchym, ciężkim, jednostajnym łoskotem, a skoro wskazówka minuto-