Strona:Edgar Allan Poe - Nowelle (tłum. Niedźwiecki).djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

dowaną i wyraźną formę koła o średnicy co najmniej jednej mili angielskiej. Krawędź wiru utworzył szeroki pas iskrzącej się piany, lecz nawet najmniejsza jej cząsteczka nie wślizgnęła się w gardziel straszliwego leja, którego wnętrze, jak daleko wzrok je zgłębić był w stanie, przedstawiało gładkie, lśniące, czarne jak węgiel ściany z wirujących mas wodnych, nachylone pod kątem jakich 45 stopni do horyzontu i kręcące się w krąg bez przestanku z onieprzytamniającą szybkością, przyczem ciskały w górę, w chaos wichrów, straszliwym głosem, takie wrzaski i ryki, że nawet potężny wodospad Niagara nie gorzej wyje w swej trwodze śmiertelnej.
Góra drżała w posadach, skałami zdawały się wstrząsać dreszcze. Rzuciłem się na twarz, czepiając się z wszystkich sił odrobiny trawy, w najwyższym stopniu nerwowego podniecenia.
— To nie może być — ozwałem się wreszcie do starca — to nie może być nic innego, jak tylko wielki wir Maelstrom.
— Tak go zazwyczaj nazywają — odparł. — My, Norwegczycy, zwiemy go Moskoestromem, od poblizkiej wyspy Moskoe.
Znane opisy tego wiru nie przygotowały mnie wcale na to, co ujrzałem. Opis Jonasa Ramus, najbardziej może z wszystkich szczegółowy, nie mógł dać nawet w przybliżeniu właściwego pojęcia ani o wspaniałości ani o straszliwości zjawiska — a także o owem wstrząsającem i mącącem w głowie