Strona:Edgar Allan Poe - Nowelle (tłum. Niedźwiecki).djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

że się znajduje w stadyum całkowicie rozwiniętej gruźlicy. To też przyzwyczaił się mówić z całym spokojem o swojej blizkiej śmierci, jak o czemś, czego ani uniknąć nie można, ani żałować nie warto.
Od chwili kiedy wspomniane myśli zaprzątnęły mi głowę po raz pierwszy, było zupełnie zrozumiałem, żem zwrócił moją uwagę na Mr. Waldemara. Niezachwianie filozoficzny sposób myślenia tego człowieka zanadto mi był znany, abym się miał z jego strony obawiać jakichś skrupułów; nie miał on również w Ameryce żadnych krewnych, z których strony należałoby się lękać wmięszania się. Wszcząłem z nim tedy zupełnie otwarcie rozmowę w tym przedmiocie, który ku memu zdumieniu zainteresował go nader żywo. Mówię: ku memu zdumieniu, — bo jakkolwiek oddawał zawsze swą osobę bez żadnych skrupułów na usługi moich eksperymentów, nie objawił jednak dotąd dla nich nigdy najlżejszych choćby śladów sympatyi. Ponieważ charakter jego choroby pozwalał najdokładniej oznaczyć czas, kiedy jej zgon kres położy, umówiliśmy się tedy obaj ostatecznie, że wezwie mnie do siebie na dwadzieścia cztery godzin przed nadejściem chwili, którą lekarze oznaczą jako termin jego śmierci.
Obecnie upłynęło już przeszło siedm miesięcy, odkąd otrzymałem od samego Mr. Waldemara następujące wyrazy: