w górnym płacie jakkolwiek niezupełnie, to przynajmniej częściowo w stanie zchrząstkowacenia, podczas kiedy zropiała dolna tegoż połowa była w stanie tuberkulicznego rozpadu. W płucach znajdowało się wiele i sporych jam a w jednem miejscu utworzył się nawet stały zrost z żebrami. Objawy te w prawej połowie płuc były stosunkowo świeżej daty. Skostnienie szerzyło się dokoła z nadzwyczajną szybkością — przed miesiącem niepodobna jeszcze było wykryć żadnych tegoż objawów, zrost zaś skonstatowano dopiero w ostatnich trzech dniach. Niezależnie od suchót zachodziła obawa, że pacyent ma ocieklinę na wielkiej arteryi. Co do tego punktu jednak dokładna dyagnoza była niemożliwą skutkiem skostnień. Zdaniem obu lekarzy Mr. Waldemar miał życie zakończyć nazajutrz — była to niedziela — około północy. Gdy to mówili, była sobota godzina 7-a wieczór.
Skoro opuściłem łóżko chorego, aby się oddać własnym myślom, doktorzy D. i F. zwrócili się doń z słowami ostatniego pożegnania, nie było bowiem ich zamiarem odwiedzać go więcej. Uprosiłem ich jednak, aby przyszli nazajutrz około 10-tej zajrzeć do chorego.
Po ich odejściu zacząłem rozmawiać z Mr. Waldemarem bez osłonek o czekającym go zgonie a jeszcze szczegółowiej o zamierzonym eksperymencie. Oświadczał niezmienną gotowość poddania mu się a nawet żywe pragnienie doprowadzenia go do skutku.
Strona:Edgar Allan Poe - Nowelle (tłum. Niedźwiecki).djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.