Moich własnych wrażeń nie potrafiłbym czytelnikowi dość jasno odmalować. Całą godzinę blizko spędziliśmy w milczeniu, nie mówiąc ani jednego słowa, zajęci cuceniem Mr. L — l. Skoro odzyskał przytomność, poszliśmy znowu zbadać stan Mr. Waldemara.
Stan ten był całkowicie taki, jak go powyżej skreśliłem, z tą jedną różnicą, że zwierciadło przestało już wykazywać ślady oddechu. Próba puszczenia krwi z ramienia nie powiodła się. Nadmienić też muszę, że ramię to przestało ulegać mej woli. Daremnie usiłowałem je uczynić powolnem, jak poprzednio, ruchom mej ręki. Jedyną istotną oznakę magnetycznego wpływu można było rzeczywiście skonstatować w wibrujących poruszeniach języka, ponawiających się za każdem mem zapytaniem, jakie do Mr. Waldemara skierowałem. Zdawało się, że się natęża, aby na nie odpowiedzieć, lecz nie ma na to dość siły woli. Na pytania innych, oprócz mnie, osób, wydawał się zupełnie nieczuły — jakkolwiek starałem się każdego z obecnych wprowadzić w magnetyczne zbliżenie z nim. Zdaje mi się, że przytoczyłem już wszystko, czego obecnie potrzeba do zrozumienia stanu somnambulika. Posłano po innych dozorców i koło dziesiątej opuściłem dom w towarzystwie Mr. L — l oraz obu lekarzy.
Popołudniu zeszliśmy się tam znowu, aby zobaczyć chorego. Stan jego był niezmienny. Zaczęliśmy dysputować nad celowością i wykonalnością prze-
Strona:Edgar Allan Poe - Nowelle (tłum. Niedźwiecki).djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.