nie odczuwał wcale. Zapragnąwszy raz, przystąpił zaraz do ziszczenia rzeczy.
Na nieszczęście, czy też na szczęście, zależnie od tego jak to ktoś weźmie, decyzja ta nastąpiła i dojrzała dopiero o godzinie, kiedy przeważna liczba firm handlujących tego rodzaju niezwykłymi przedmiotami urządzenia domowego zamyka już interesy swoje. Dobrze po szóstej przybył Gilbert do City.
Pan Timmings odszedł do domu tego wieczoru wcześnie, ale zostawił bardzo dzielnego zastępcę.
Właściciel przybył właśnie do Londynu prędzej, niż to czynił zawsze, a Gilbert ujrzał go przez oszklone drzwi. Zdziwił się wielce. Gdy chciał drzwi otworzyć, były zamknięte na klucz. Ale właściciel podszedł sam i uśmiechnięty uprzejmie, otworzył mu.
— Zakończyliśmy już czynności i kierownik mój, o ile wiem wyszedł. Czy mogę panu czemś służyć?
Gilbert ogarnął go uważnem spojrzeniem.
— Tak jest, — powiedział zwolna — chcę kupić kasę ogniotrwałą.
Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/105
Ta strona została przepisana.