jak całą sprawę, bardzo, ale to bardzo szczegółowo — powtórzył to słowo — podać policji, oraz prasie. Cóż pani na to?
Zgodnie z prawdą powinnaby była pani Cathcart powiedzieć, że nie wie zgoła co począć w tym razie.
Naszyjnik miał wartość wysoką, a przytem zachodziły jeszcze okoliczności innego rodzaju.
Mr. Warrell miał na myśli zapewne idealną wartość klejnotów, gdyż dodał.
— Jeśli uwzględnimy, że klejnoty takie posiadają specjalną wartość dla rodziny, należałoby poruszyć myśl, czy młody zięć pani nie byłby skłonny wyrównać tej straty?
Zwróciła się doń z uśmiechem ponurym.
— Mój zięć? — rzuciła wzgardliwie. — Boże wielki!
Warrell znał Standertona i widział w nim jednego z tych wybrańców losu, co do których bezpieczeństwa finansowego nie zachodzi żadna wątpliwość.
Stropił go wzgardliwy wyraz twarzy pani domu, podobnie jak każdego przesiębiorcę City musiałyby wytrącić z równowagi szepty po-
Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/135
Ta strona została przepisana.