przyjmuję zaproszenie, w tym tylko razie, jeśli męża twego nie będzie wśród zebranych.
Edyta wyprostowała się, a matka dostrzegła w jej oczach oznaki nadciągającej burzy.
— Nie rozumiem cię dobrze, mamo! — rzekła. — Czyż możliwe, byś chodziła po Londynie, rozsiewając rzeczy nieprzychylne o mężu moim?
— Oczywiście, uczyniłam to nieraz już! — przyznała pani Cathcart bez ogródek. — Niema mowy o chodzeniu po Londynie, ale powiedziałam to ludziom z koła bliskich przyjaciół, których interesują, oczywiście, moje sprawy.
— Nie masz, mamo prawa mówić tak! — rzuciła Edyta w oburzeniu. — To rzecz niesłychana! Uczyniłaś błąd wielki i musisz wziąć na siebie skutki jego. Ja także popełniłam błąd i przyjmuję spokojnie los mój. Jeśli boli cię, że jestem żoną człowieka, który mnie nisko ceni o ileż więcej, jak sądzisz, obchodzi to mnie samą!
Pani Cathcart roześmiała się i rzekła.
— Nieraz spać mi nie dają różne troski i myśli przykre, ale bądź pewna, że niema wśród
Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/158
Ta strona została przepisana.