przyszłość chłopca i wpływowi jego głównie zawdzięczał Gilbert stanowisko teraz zajmowane. Co wiecej, naznaczył go swoim spadkobiercą, że zaś był człowiekiem raczej gadatliwym, niż skrytym, wieść o wielkiem szczęściu Gilberta rozeszła się po wszystkich zakątkach Anglji.
Potem, na miesiąc przed początkiem niniejszego opowiadania, padła niby bomba krótka wiadomość od stryja, że uznał za stosowne zmienić postanowienia testamentu i Gilbert może liczyć tylko na tysiąc funtów, które to pieniądze należą mu się z prawa, podobnie jak innym, niezliczonym krewnym.
Nie był to dla Gilberta cios wielki, zasmucił się tylko z obawy, że mógł czemś urazić swego, porywczego stryja. Cenił dobroć staruszka zbyt wysoko, by mu brać za złe to dziwactwo, mimo, że go uczyniło człowiekiem biednym niemal.
Zmieniłoby to było w znacznej mierze cały dalszy przebieg życia, gdyby zawiadomił jednego bodaj człowieka o zmianie widoków na przyszłość.
Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/36
Ta strona została przepisana.